sobota, 7 listopada 2015

Sens zła i cierpienia


W dziejach myśli ludzkiej padały rozmaite odpowiedzi na pytanie o sens (czy bezsens) zła i cierpienia. Większość tych odpowiedzi jest dla chrześcijan nie do przyjęcia. Nie chodzi tu tylko o odpowiedź ateistyczną, że zło i cierpienie przeczą istnieniu Boga. Chrześcijaństwo nie godzi się też z odpowiedzią, że bóstwo mało interesuje się światem (deizm) albo że jego siły są ograniczone (religie politeistyczne). Nie zgadza się z dualizmem, wedle którego dobro i zło to dwie odwieczne równoległe siły w świecie (z dualizmu bierze się wyolbrzymianie siły szatana). Nie przyjmuje opinii gnostyckiej, że źródłem zła jest materia i tylko czysty duch może być wolny od zła.

Niektórzy chrześcijanie temu błędowi ulegali, choć powinni wiedzieć, że świat został stworzony jako dobry (Rdz 1). Nie możemy wreszcie przyjąć pokrewnego poglądu pesymistycznych egzystencjalistów, że życie jest pozbawione sensu. Za światem stoi bowiem zamysł Boży, nawet jeśli nie w pełni potrafimy go zrozumieć.

Teodycea to gałąź teologii zajmująca się problemem jak pogodzić istnienie dobrego, miłosiernego Boga z istnieniem zła. Termin ten pochodzi od greckiego Théos (bóg) i diké (słuszny, sprawiedliwy), można go tłumaczyć w dwójnasób, albo jako „oddanie sprawiedliwości Bogu”, albo „sprawiedliwość Boga”. Słowa tego po raz pierwszy w 1710 roku użył niemiecki filozof Gottfried Leibniz w pracy zatytułowanej Théodicée sur la bonté de Dieu, la liberté de l’homme et l’origine du mal („Teodycea o dobroci Boga, wolności człowieka i pochodzeniu zła”) poświęconej obronie sprawiedliwości Bożej w odpowiedzi na zarzuty przeciw istnieniu Opatrzności oparte na stwierdzeniu zła w świecie. Swoją pracę Leibniz głównie skierował polemicznie przeciw sceptykom hugenockim i wolnomyślicielom, na czele z Piotrem Bayle, który wydał swój „Słownik historyczny i krytyczny” w 1697, a powiększył w drugim wydaniu w 1702 korzystając z protestanckiej tolerancji w Holandii.”

Dobro i zło to dwa nierozerwalnie związane pierwiastki, przenikające się i nakładające lub toczące wieczną walkę, budujące obraz znanego nam świata. W starożytnych kosmogoniach nie mogło zabraknąć opowieści o ich pochodzeniu ani wytycznych dla ludzkiego postępowania. Widzimy jednak wyraźną różnicę: grecki mit daje wzorzec do naśladowania w osobach bogów i bohaterów, gdy tymczasem Biblia podaje dokładny katalog praw.

Starożytni Grecy tylko takie życie uważali za prawdziwie pełne i szczęśliwe, w którym mieszały się po równo zło i dobro. W mitologii starożytnej Grecji pierwiastki te istnieją od początku świata, wyłaniają się z Chaosu wraz z pierwszymi bogami. Dzieje się tak, gdyż życie bogów to życie ludzi przeniesione w wieczność, ze wszystkimi jego namiętnościami, pokusami, rozkoszą i cierpieniem. Bogowie kochają i walczą, nie są wszechmogący, podlegają prawom i przeznaczeniu, nie umierają, ale krwawią. Nie są jednoznacznie dobrzy lub źli. Najważniejszy z nich, Zeus, jest tak zmienny, jak niebo, nad którym panuje. W jednej chwili groźny i straszny pan błyskawic i piorunów, zapalczywy i kochliwy; zaraz - mądry i dobry, idealny obraz najwyższego bóstwa, krzewiciel uczuć szacunku, łagodności i miłosierdzia, strażnik praw moralnych.

Mitologia nie opowiada o zmaganiach dobra ze złem. Mityczna walka bogów z gigantami jest bitwą między siłami niejednoznacznymi moralnie, opowiada o triumfie doskonałości, szlachetności, inteligencji nad brutalną, potworną siłą zwierzęcą. Zwycięża nie ten, który jest dobry, ale ten, który jest mądrzejszy.

Druga najważniejsza księga starożytności rozdziela wyraźnie dobro i zło. Punktem wyjścia Pięcioksiągu jest akt stwórczy Boga wraz ze swym momentem kulminacyjnym -stworzeniem człowieka i zapewnieniem mu idealnych warunków bytowania. Bóg biblijny jest dobry i wszystko, co stwarza jest dobre. Święty Augustyn rozwija to stwierdzenie w teorię, iż zło w świecie jest brakiem dobra. Istnieje dobre i gorsze, ale nie złe, bo świat stworzony jest przez nieskończenie dobrego Boga. Z wiary tej wywodzą się także tzw. teodycea - teologiczne lub filozoficzne próby usprawiedliwienia Boga z zarzutu istnienia zła i niesprawiedliwości na świecie.

Biblia naucza, że świat był od zarania dobry, a człowiek nie znał zła. Dopiero po skosztowaniu owocu drzewa poznania dobra i zła człowiek zyskuje samowiedzę moralną i zdolność samostanowienia. Za swój sprzeciw wobec nakazów boskich płaci wielką cenę: zostaje wygnany z Raju, traci prawo spożywania owoców drzewa życia. Zyskując zdolność samostanowienia o dobru i złu moralnym, musi stracić przywilej wiecznego życia.

Biblia opowiada historię walki dobra ze złem. Wąż-kusiciel jest wrogiem Boga, uosobieniem zła. Jest też istotą inteligentną, potrafi bowiem mówić. Bóg ogłasza wojnę między siłami ciemności a człowiekiem. Gdy odkrywa grzech pierwszych ludzi i rolę węża w jego popełnieniu, mówi: "Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę" (Rdz 2,15). Słowa te zwane są Protoewangelią, przepowiadają, iż w walce szatana z ludzkością Zło poniesie klęskę: potomek niewiasty zada mu cios decydujący, ostateczne zwycięstwo człowieka będzie też triumfem Dobra. W opozycji do tego proroctwa pozostaje wywodząca się z chrześcijaństwa filozofia manicheistyczna, głosząca kosmiczny konflikt Dobra ze Złem, w którym żadna ze stron nie może osiągnąć ostatecznego zwycięstwa.

Zdarza się jednak, że Bóg i Szatan podejmują wspólne działania. Świadectwem jest historia Hioba, gdy Bóg pozwala Szatanowi doświadczyć swego sługę. W tym przypadku Szatan jest przeciwnikiem ludzi, nie Boga. Opowieść o Hiobie jest uniwersalną opowieścią o cierpieniu, uczy jego przyjmowania w pokorze. Ciekawą kontynuacją tego wątku biblijnego jest historia jednego z bohaterów „Fałszerzy” A. Gide’a - La Perouse’a, którego spotykają pod koniec życia nieszczęśliwe przeżycia. La Perouse odwraca się od Boga, mówi, że "szatan i Bóg to jedno, oni są w zgodzie. Staramy się wierzyć, że wszystko zło, które jest na świecie, pochodzi od diabła, ale to tylko dlatego, że w przeciwnym razie nie znaleźlibyśmy w sobie dość siły, aby przebaczyć Bogu".

Wspólną cechą tych dwóch odmiennych teologii jest wezwanie do miłosierdzia i miłości drugiego człowieka. Ten sam przekaz znajdujemy w postaci Apolla i naukach Chrystusa. Mitologia przedstawia Apollona nie tylko jako boga poezji i muzyki, ale także jako lekarza duszy i ciała, zbawcę, wspierającego ludzi w cierpieniu, ratującego z nieszczęścia, odwracającego śmierć, oczyszczającego z win, świetlistego pocieszyciela, łaskawego i dobroczynnego. W dramacie Stanisława Wyspiańskiego „Akropolis” ten grecki bóg stapia się w jedno z Chrystusem.

Skąd pochodzą różnice w pojmowaniu miejsca dobra i zła w świecie? Sądzę, iż główną rolę odgrywa tu odmienna mentalność wyznawców, kształtowana m.in. przez warunki życia. Grecy są typowym narodem śródziemnomorskim: nie lubią pośpiechu, cenią życie wygodne, dobre jedzenie, wino, śpiew i taniec. Ich bogowie nie mogli narzucać rygorystycznych nakazów i praw, bo Grecy zbyt często by je łamali. Biblia jasno określa, co jest dobre, a co złe. Księgi Prawa mówią dokładnie, co należy czynić, a co będzie poczytane za zbrodnię, określają też rodzaj kary dla każdego przewinienia; dotyczą niemal wszystkich dziedzin życia. Taki kodeks potrzebny był społeczności wędrującej, rozproszonej, nie mającej swego miejsca na ziemi, poddanej wpływom wielu kultur. Prawa spisane w Księgach: Kapłańskiej, Liczb i Powtórzonego Prawa mają więc także rolę scalającą, chroniącą tradycję narodu przed obcymi wpływami.

Geneza zła stanowi zagadkę dla wielu. Jak pogodzić rządy miłującego i wszechmocnego Boga z wojnami, obozami zagłady, głodem, chorobami, panoszącym się złem? Wiele wyjaśnia fragment, który nie przypadkiem znalazł się w centrum Apokalipsy: "7I nastąpiła walka na niebie: Michał i aniołowie mieli walczy ze Smokiem. I wystąpił do walki Smok i jego aniołowie, 8Ale nie przemógł, i już się miejsce dla nich nie znalazło. 9I został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, który się zwie diabeł i Szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię, został strącony na ziemię, a z nim strąceni zostali jego aniołowie. 10I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca, bo oskarżyciel braci naszych został strącony, ten, co dniem i nocą oskarża ich przed Bogiem naszym. 11A oni zwyciężyli dzięki krwi Baranka i dzięki słowu swojego świadectwa i nie umiłowali dusz swych -- aż do śmierci. 12Dlatego radujcie się, niebiosa i ich mieszkańcy! Biada ziemi i biada morzu -- bo zstąpił do was diabeł, pałając wielkim gniewem, świadom, że mało ma czasu." (Ap.12:7-12)

Ten, który zabija, kradnie i niszczy (J.10:10) uczynił ziemię swoim dominium. Treblinka, Hiroszima, Waco, Oklahoma City, masowe groby w Rwandzie i Bośni dowodzą jego istnienia. Personalnemu złu coraz trudniej zaprzeczyć.
Biblia tak mówi o Szatanie: "Byłeś odbiciem doskonałości, pełen mądrości i niezrównanie piękny... byłeś doskonały w postępowaniu swoim od dni twego stworzenia, aż znalazła się w tobie nieprawość" (Ez.28:12.15).

Bóg stworzył doskonałego anioła, pozbawionego tendencji do zła, ale posiadającego, jak wszystkie stworzone przez Boga istoty możliwość wyboru dobra lub zła (Ez.28:15). Otrzymał imię Syn Jutrzenki (łac. Lucyfer) i z powodu swego pięknego wyglądu i ogromnej inteligencji cieszył się wśród aniołów wielkim szacunkiem (Ez.28:12). Lucyfer zajmował najwyższą pozycję w niebie, ustępując tylko Bogu (Ez.28:14). Z czasem pobudziło go to do próżności i zamiast kierować uwielbienie innych ku Stwórcy, zapragnął czci dla siebie.

Jako istota stworzona, Lucyfer nie mógł być wtajemniczony we wszystkie plany Boga, tak jak Syn Boży. Pycha nie pozwalała mu zaakceptować tego stanu rzeczy (Iz.14:13-14). Uznał, że zasługuje na wyższą pozycję, niż Chrystus. Odtąd zaczął się posługiwać otrzymaną od Boga inteligencją, aby siać w niebie niezadowolenie wobec Bożego porządku objawionego w Jego Prawie. Zapragnął nowego porządku, a ukrywając swe prawdziwe motywy pod płaszczykiem troski o prawa aniołów przeciągnąć aż trzecia ich część na swoją stronę (Ap.12:4.9). Szatan mógł zaprzestać rebelii i powrócić na łono Ojca, ale duma nie pozwoliła mu ukorzyć się przed Nim, ani uznać autorytetu Syna Bożego. Wybrał otwarty bunt.

Tak rozpoczął się największy bój w dziejach wszechświata. Po jednej stronie stoi Chrystus -- apokaliptyczny książę Michał broniący honoru i praw Ojca. Po drugiej, próbujący zająć Jego miejsce Lucyfer (Ap.12:7-9). Dlatego imię Michał pojawia się w tych fragmentach Biblii, gdzie Chrystus ukazany jest w bezpośrednim konflikcie z Szatanem.(1) W języku hebrajskim imię to oznacza "Kto jest jak Bóg?" i stanowi windykację charakteru Bożego oraz wyzwanie wobec rebelii Lucyfera (Iz.14:14).

Stwórca mógł tak zaprogramować aniołów i ludzi, aby nie grzeszyli, ale nie chciał wymuszonej czci. Wiedział, że rezultatem danego ludziom wolnego wyboru może by ich nieposłuszeństwo i upadek, ale cenił wolność tak dalece, że wolał w Chrystusie na Golgocie ponieść konsekwencje naszego złego wyboru, niż nas go pozbawić.
Bóg mógł usunąć bunt w zarodku, ale unicestwienie Szatana na tym etapie sprawiłoby, że to strach zamiast miłości motywowałby niektóre stworzone istoty do posłuszeństwa. Grzech pojawił się w kosmosie po raz pierwszy, toteż oprócz Boga nikt nie zdawał sobie sprawy z jego powagi. Wszechświat nie widziałby na tym etapie sprawiedliwości w zniszczeniu Szatana. Wysoka pozycja, wielka inteligencja i pozory sprawiły, że nawet lojalni Bogu aniołowie nie dostrzegali w pełni natury za.

Stwórca pozwolił Lucyferowi działać, dopóki intencje i owoce jego postępowania nie staną się tak widoczne, że każdy sam od siebie wyzna, że BÓG JEST MIŁOŚCIĄ. Wówczas Szatan i jego zwolennicy zostaną zniszczeni, a wraz z nimi zniknie niesprawiedliwość, cierpienie, ból, wojny, choroby i śmierć (Ap.20:10.15).
Bóg miał dla naszej planety szczególny plan. Zapragnął zaludnić ją istotami stworzonymi na swoje podobieństwo (Rdz.1:26). To pragnienie nietrudno zrozumieć, gdyż wielu z nas chce mieć dzieci, choć przysparzają niemało kłopotów. Tęsknimy za ich miłością, gdyż są naszym odbiciem; i nie zamienilibyśmy nawet niewdzięcznego dziecka na posłuszny automat. Bóg również tęskni za naszą dobrowolną miłością, której jest godzien, dlatego stworzył nas z możliwością wyboru.

Dlaczego Bóg pozwoli Szatanowi kusić ludzi na ziemi? Po co postawił drzewo poznania w ogrodzie Eden? Otóż, wiedząc, że Szatan oddał się grzechowi i rozsiewa fałszywe oskarżenia, Stwórca przygotował próbę, która miała uodpornić ludzi na zwiedzenie i 'chorobę' grzechu. W tym celu wybrał jedno z drzew w ogrodzie Eden, zaręczając swym słowem, że jeśli ludzie z niego zjedzą -- z pewnością umrą (Rdz.2:17).

Drzewo to samo w sobie nie posiadało szczególnych własności, gdy nie chodziło wcale o jego owoc, lecz o lojalność wobec Słowa Bożego. Bóg przeciwstawił swoje słowo każdemu kłamstwu, z którym mógł przyjść Lucyfer. W ten sposób chronił ludzi przed zwiedzeniem, ale wybór pozostawił w ich rękach. Adam i Ewa, aby zgrzeszyć musieliby zaufać Lucyferowi, zamiast Bogu. Z kolei posłuszeństwo uodporniłoby ich na zawsze przeciwko zwiedzeniu.
Ewa uwierzyła Szatanowi, gdy podważył Sowo Boże (Rdz.3:4). Na tej podstawie Lucyfer uzurpował sobie władz nad ziemi. Odtąd ludzie znaleźli się pod jego wpływem. Zamiast obiecanej boskości, nieśmiertelności, i wolności, stali się sługami grzechu, a co najgorsze utracili słodką społeczność z Bogiem i łączność z bezgrzesznym wszechświatem.
Upadek człowieka napełnił niebo wielkim smutkiem. Ustały pieśni radości. Wydawało się, że dla człowieka nie ma ratunku. Na to liczył Szatan. Wiedząc, że karą za grzech jest śmierć (Rz.6:23), kalkulował, że jeśli udałoby mu się przeciągnąć człowieka na swą stronę, Bóg musiałby tolerować jego rebelię, aby zachować przy życiu ludzi, których umiłował.

Bóg miał jednak inny plan, którego samolubna natura Lucyfera nie mogła przewidzieć. Jeszcze "przed założeniem świata" (1P.1:20) Syn Boży zawarł z Ojcem wieczne przymierze (Hbr.13:20) na mocy którego zgodził się umrzeć, aby nas ratować, gdyby zaszła taka konieczność (Ef.1:3; Ap.13:8). Na nim zasadzały się wszystkie przymierza, jakie Bóg później zawarł z ludzkością.

Jezus, gdy przyszedł na ziemię, stanął dokładnie w tym samym miejscu, w którym pierwszy Adam upadł, lecz okazał posłuszeństwo Prawu Bożemu. Przyjął na siebie nasze grzechy i oddał swe niewinne życie, "aby każdy kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny" (J.3:16). Dzięki temu, każdy, kto przyjmuje Chrystusa jako swego Pana i Zbawiciela otrzymuje przebaczenie grzechów i dostępuje zbawienia: "A zatem, jak przez upadek jednego człowieka przyszło potępienie na wszystkich ludzi, tak też przez dzieło usprawiedliwienia jednego przyszło dla wszystkich ludzi usprawiedliwienie ku żywotowi. Bo jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wielu stało się grzesznikami, tak te przez posłuszeństwo jednego wielu dostąpi usprawiedliwienia." (Rz.5:18-19)

Grzech uczyni ludzi więźniami Szatana, lecz Chrystus przyjmując postać człowieka sprawił, że przez społeczność z Nim dzieci Adama mogą na powrót stać się dziećmi Bożymi. Kiedy apostoł Jan pojął ogrom miłości Boga zawołał: "Popatrzcie, jak miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy" (1J.3:1).

Jeżeli istnieje Bóg, to skąd bierze się zło?
Postawiony w ten sposób problem był zupełnie obcy pogańskiemu myśleniu. Tam wszystko, co się działo, miało boskie pochodzenie. Zło było dziełem złych bogów, a dobro dziełem dobrych bogów. Dopiero Platon, w swojej krytyce mitu, dokonuje zmian. Według niego od Boga może pochodzić tylko dobro, ponieważ Bóg sam jest dobrem. Co zaś się tyczy zła, to jego przyczyn należy szukać gdzie indziej. Dopiero to nowe pojmowanie Boga, oczyszczone z charakterystycznego dla pogaństwa wielobóstwa, czyni pytanie o źródło zła na świecie istotnym.

Judaizm, wyznając, iż jest tylko jeden Bóg, siłą rzeczy musiał stawiać pytanie o przyczyny zła. Jeśli jest tylko jeden jedyny Bóg, jeśli to On stworzył wszystko, to skąd się bierze zło?

Jednak to dopiero chrześcijaństwo czyni doświadczenie zła w zestawieniu z wiarą w istnienie Boga naprawdę problematycznym. Chrześcijaństwo bowiem zakłada nie tylko wiarę w istnienie jedynego Boga, lecz niesie ze sobą zupełnie nowe treści. Bóg, powodowany miłością, stworzył świat z nicości. W ten sposób zdaje się popadać w dylemat pochodzenia zła. Skoro Bóg stworzył świat z nicości, to wszystko jest Jego dziełem. Czy zło również pochodzi od Boga, skoro jest miłością? Czy może zło ma swoje źródło w samym tylko człowieku? Tylko jak wtedy to pogodzić z tym, że każdy człowiek jest obrazem Boga?

Chrześcijańska wiara w jednego Boga, będącego jako jeden jedyny Stwórca świata czystą miłością, i chrześcijańska koncepcja człowieka, która każdemu z osobna przyznaje jako obrazowi Boga nienaruszalną godność, radykalizują niezmiernie kwestię pochodzenia zła.

Lecz jak odpowiedzieć na pytanie o pochodzenie zła? Istnieją dokładnie trzy modele interpretacji rzeczywistości zła: model monistyczny, model dualistyczny i tak zwany model personalny.

Z założenia monizmu istnieje tylko jedna ostateczna przyczyna, będąca początkiem wszystkiego. Może wydawać się zbieżna z chrześcijańskimi założeniami, nauczającymi, iż wszystko zostało stworzone przez jednego jedynego Boga. Jednak istnieje konkretna różnica: jeśli pojmujemy świat na modłę monistyczną, to wówczas jawi się on jedynie jako emanacja nieskończoności. Świat nie został przez Boga "wypuszczony na wolność", lecz wszystko, co dzieje się tu i teraz, wykazuje jakiś związek przyczynowo-skutkowy z Bogiem. Taki Bóg byłby jednak samozaprzeczeniem. Nie byłby tylko dobry, ale musiałby być również zły. Tak samo odpowiedzialny za dobro, jak i za zło. Zło byłoby inną twarzą tego samego Boga. Nijak więc ma się to pogańskie podejście do obrazu prawdziwego Boga, ponieważ "Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności" (1J 1,5b). Bóg jest w jednoznaczny sposób nazywany miłością, Na tym fundamencie człowiek może zawierzyć siebie bezwarunkowo. Bóg postępuje w sposób jednoznaczny, nie chce zła i nie ponosi za nie odpowiedzialności. Dzięki temu wiara nie przeczy rozumowi. Dlatego model monistyczny nie może dostarczyć żadnej zadowalającej odpowiedzi na pytanie o źródło zła.

Model dualistyczny zawiera w sobie inne problemy. Naucza o istnieniu drugiej, przeciwstawnej względem Boga, złej zasady świata. Ta zła zasada miałaby być źródłem zła, podczas gdy Bóg byłby źródłem dobra. Jednoznacznie uwalniałoby to Boga od ponoszenia odpowiedzialności za zło. Model ten sprzeciwia się jednak judaistyczno-chrześcijańskiej wierze w stworzenie świata, zakładającej, że jest tylko jeden Stwórca wszechrzeczy i że ów Stwórca w sposób wolny stworzył wszystko z niczego. Nie byłoby tu miejsca na uzasadnioną nadzieję zbawienia, bo nie byłoby żadnych podstaw, by wierzyć, że Bóg pokona zła, skoro obok Boga, miałaby istnieć jeszcze jedna, równie potężna zasada.

Model personalny uważany jest zazwyczaj za chrześcijański. Zło jest tu rozpatrywane na trzy różne sposoby: jako osobisty grzech będący jednocześnie wyrazem wolności człowieka, jako ponadosobowy grzech pierworodny i jako diabeł, zło osobowe. Diabeł jest przy tym rozumiany jako pierwotnie dobre stworzenie, które jednak z własnej woli odwróciło się od Boga. Zaletami tego modelu jest to, że źródłem zła nie jest sam Bóg, lecz stworzony przez Boga, skończony duch, a zło jawi się jako swobodny akt diabła. Zło ma swoje początki w czymś stworzonym, a więc nie w jakiejś drugiej, równie pierwotnej co Bóg zasadzie świata. Staje się więc jasnym, że nie ma ani jakiejś drugiej zasady poza Bogiem, ani zło nie jest w żaden sposób jakąś inną stroną Boga. Jest tylko jeden Bóg, który uczynił wszystko z miłości i który z tego właśnie względu nie może być przyczyną zła.

Dlaczego w tym wszystkim nie wystarczy sam grzech i jego konsekwencje? Do czego potrzebny jest w tym modelu diabeł? Czy można, w dzisiejszym świecie, mówić z pełną powagą o diable? W czym miałoby źródło zło, skoro nie pochodzi od Boga, jeśli nie od diabła? Czy tylko człowiek miałby być sprawcą całego zła? Czy człowiek posiadający jedyną w swoim rodzaju godność bycia obrazem Boga na Ziemi, jest odpowiedzialny moralnie za zbrodnie na Archipelagu Gułag, w Auschwitz i Srebrenicy? Gdyby zło pochodziło jedynie od człowieka i jego grzechu, czy można byłoby mówić o nadziei dla wszystkich ludzi?

Polecam: Korzenie zła http://fakty.interia.pl/religia/news-korzenie-zla,nId,860491

0 komentarze:

Prześlij komentarz

.